tag:blogger.com,1999:blog-39054365635053462032024-03-14T04:03:18.813-07:00super furry magazinesuper furry magazinehttp://www.blogger.com/profile/16757156496004951944noreply@blogger.comBlogger7125tag:blogger.com,1999:blog-3905436563505346203.post-73148956875959141482012-04-24T22:56:00.001-07:002012-04-24T22:56:26.001-07:00Grimes ~ Visions<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgN8UETajVAsHOJCZBkxFpMnSIUWkLQckg1GVwkXeQl8PgLnaZ0IOd7T400420SPVhacNV1Zo6ay3JGICAtlJIOIIoqKv5Fp4d4w2xXYLea_kxitdPidSRxtYxAimUNaR7Ns0LdnZUqwDo/s1600/GrimesVisions.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgN8UETajVAsHOJCZBkxFpMnSIUWkLQckg1GVwkXeQl8PgLnaZ0IOd7T400420SPVhacNV1Zo6ay3JGICAtlJIOIIoqKv5Fp4d4w2xXYLea_kxitdPidSRxtYxAimUNaR7Ns0LdnZUqwDo/s320/GrimesVisions.jpeg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, sans-serif;"><span style="font-size: 27px; line-height: 31px;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;"> Pod pseudonim
Grimes ukrywa się niejaka Claire Boucher, Kanadyjka, która na rynku
muzycznym pojawiła się w 2010 roku. Visions,
jej trzeci longplay, wydany został pod skrzydłami legendarnej już wytwórni 4AD.
Artystka dostała szansę pokazania się szerszej publiczności, a krążek otrzymał
prawie same pozytywne recenzje. Ale czy Boucher zasłużyła na takie pochwały?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;"> Po włączeniu
płyty, pierwszą rzeczą, która zwróciła moją uwagę, był wokal. Zdecydowanie
wysuwa się na pierwszy plan i gra na płycie pierwsze skrzypce. Grimes wydobywa
z siebie słodki, dziewczęcy i bardzo wysoki głosik. Mogłoby się wydawać, że
słuchamy małej dziewczynki, a nie 24-letniej kobiety. Śpiew Claire może czasem
drażnić (chociażby w ‘’Eight’’), ale jest w nim coś pociągającego i pięknego.
Coś, co nas czaruje i sprawia, że chcemy słuchać dalej. Łagodne syntezatory i
taneczne rytmy rodem z lat 80’ stanowią idealne tło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;"> Mimo że Visions to album, w którym Boucher
prezentuje mniej ekscentryczne brzmienia niż na jej poprzednich płytach, nadal
możemy usłyszeć tu mnóstwo eksperymentów. Grimes potrafi być naprawdę
przebojowa, co pokazuje w singlu z płyty – ‘’Oblivion’’, ale miejscami może też
zwolnić tempo i uwodzić delikatnymi melodiami, tak jak w ‘’Skin’’, czy w
zamykającym płytę ‘’Know the Way’’. Nie brakuje też mrocznych i lekko
niepokojących momentów (Symphony IX). Całość utrzymana jest w stylistyce lo-fi.
Nic dziwnego, skoro album był podobno nagrywany w sypialni artystki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;"> Podsumujmy –
Visions to album pełen świeżości, jakiej zapragnąłby niejeden debiutujący
artysta. Grimes pokazuje, że potrafi stworzyć coś niezwykle oryginalnego przy
niewielkiej ilości wysiłku. Wypracowała już swój własny, niepowtarzalny styl. A
ja mam wrażenie, że Claire dopiero się rozkręca i kolejny album będzie jeszcze
lepszy. Trzymam kciuki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">8/10<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">/w.<o:p></o:p></span></div>super furry magazinehttp://www.blogger.com/profile/16757156496004951944noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3905436563505346203.post-50493312163639679252012-04-20T23:35:00.001-07:002012-04-21T10:52:30.823-07:00Turbowolf ~ Turbowolf<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://static.motor.de/bilder/c411ff06becf1fb6804417059b0463f6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://static.motor.de/bilder/c411ff06becf1fb6804417059b0463f6.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
Turbowolf –
zespół rodem z Bristolu grający już od kilku lat mocny, energetyczny rokienrol,
obfitujący w elektro smaczki i zatopiony w psychodelicznym sosie (ach, jak to
banalnie brzmi), wydał w listopadzie swój debiutancki album. Dla skomplikowania
życia fanom starym i potencjalnym ich pierwsze LP nosi niespodziewany tytuł
„Turbowolf”. Nie jest to jednak pierwsze wydawnictwo brytyjskiej grupy, która
ma na swym koncie dwie epki i trzy single. Nie bez przyczyny o tym wspominam, ale
o tym później.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
„Turbowolf”
jest albumem ze wszech miar świetnym – wokalista i klawiszowiec Chris
Georgiadis ma nie tylko porządny głos, ale oprócz tego także wygląd i talent
sceniczny jako żywo przypominający nieodżałowanego Franka Zappę. Gitarzysta Andy
Ghosh wycina riffy pełne świeżej energii, zaś sekcja rytmiczna (Joe Baker na
basie oraz Blake Davies na perkusji) nadaje całości niezwykłą motorykę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
W materii
motoryki najbardziej polecałbym utwór „Playland”, który niestety nie znalazł
się na tej płycie jeno pochodzi z epki „Avec, Avec!”, do której odsyłam
wszystkich zainteresowanych, tym bardziej że żadna z zamieszczonych na niej
piosenek nie trafiła na debiut. Dodam jako ciekawostkę, że „Playland” trwające
niemal 5 minut jest niemal jedynym tak długim utworem w repertuarze Turbowilka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
Tak, na ich
pierwszej płycie jest 13 utworów, a całość trwa niecałe 40 minut, a zatem
większość piosenek jest krótka i bardzo konkretna. Całość rozpoczyna
„Introduction” będące takoż wyznacznikiem stylu całej płyty, a zarazem
hichcockowskim trzęsieniem ziemi, po którym napięcie stale rośnie. „Ancient
Snake” i „Seven Severed Heads” raczą słuchacza potężną dawkę czadu, a dopiero
kolejne na płycie „Bag O Bones” przynosi lekkie zwolnienie tempa, które
kontynuuje psychodeliczny numer„TW1”.
„Read & Write” to zarówno singiel promujący płytę, ale i moim zdaniem także
największy materiał na hit. Dla odmiany „The Big Cut” jest zdecydowanie
najcięższym utworem. Kolejny psychodeliczny przerywnik „RJ” wprowadza do
pierwszego singla promującego płytę „The Rose For The Crows” takoż hitowy jak
diabli. „Son (Sun)” za to zaskakuje mnie
podobieństwem we wstępie i wersach do piosenek RHCP, szczególnie z okresu
„Californication” i „By The Way”, refren jest już zdecydowanie turbowilkowy.
„Things Could Be Good Again” za to jest kawałkiem niemal stricte punkowym, a
przy tym najnudniejszym na płycie, jedynie klawiszowa solówka porywa. „All The
Trees” zaś uspokaja na kilka chwil, by nieco psychodelicznym zakończeniem
połączyć się z takim samym początkiem największego killera płyty - „Let's Die”,
który za każdym razem porywa mnie do tańca.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
Choć jak
zapowiedziałem na początku jest to rewelacyjna płyta jest pewien haczyk –
wspomniane wcześniej przeze mnie epki. 7 z 13 utworów z „Turbowolfa” ukazało
się wcześniej na innych wydawnictwach, a te wcześniejsze wersje są w
przeważającej większości lepsze od oryginałów. Wszystko w tym przypadku jest
kwestią powtórnego mixu piosenek, który nadał im radiową nośność, a odebrał
garażowy brud. Oczywiście, to się może też podobać, lecz dla mnie nieco
spiłowało Turbowilkowi pazury, a jak wiadomo pazur ważna rzecz dla każdego
zwierzęcia, niekoniecznie w wersji turbo. No, ale coś za coś, na Turbowolfa
można podobno natrafić nawet w MTV, niemniej jednak produkcja obniża o 1 moją
ocenę.<br />
<br />
8/10</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="text-indent: 36pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="text-indent: 36pt;">/Potwór.</span></div>super furry magazinehttp://www.blogger.com/profile/16757156496004951944noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3905436563505346203.post-43510498344873043092012-04-15T11:10:00.003-07:002012-04-15T12:28:28.899-07:00Florence + the Machine ~ Ceremonials<div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.uwmpost.com/media/2011/11/nly44V.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://www.uwmpost.com/media/2011/11/nly44V.jpg" width="318" /></a></div>
<br />
<br />
Florence
+ the Machine... Ostatnimi czasy ciągle się słyszy o tej grupie
dowodzonej przez Florence Welch. Zespół powstał pięć lat temu w
Londynie, a na koncie ma już MTV Unplugged. Debiut- "Lungs" to
zdecydowanie płyta, od której nie można się uwolnić. Potwierdzam, dowody
są. Co w takim razie jest z "Ceremonials"? Co z Florence, która nagle
staje się diwą?<br />
<br />
<br />
Na pierwsze przesłuchanie
można odczuć mieszane emocje. Pomyśleć, że za każdym kolejnym będą
lepsze. Nie łudźcie się. Nic takiego się nie zdarzy. Ewentualnie
doprowadzicie się do załamania nerwowego, a zwierzęta będą wyć do
księżyca "dlaczego?". <br />
<br />
Album otwiera "Only If For A
Night", następne jest "Shake It Out", "What The Water Gave Me", "Never
Let Me Go" i... i na tym ta płyta mogłaby się dla mnie skończyć. Utwory
zlewają się w jedną całość (pomijając "Heartlines", które jakoś się
wyróżnia), senność mnie ogarnia, kiedy ich słucham.<br />
Nie przypuszczałam nigdy, że Florencja z Maszyną kiedyś mnie tak znudzą...<br />
A jednak.<br />
Może
powinni byli zaczekać z wydaniem "Ceremonials", mimo że są z tego
materiału zadowoleni. Teksty przypadły mi do gustu, są nieprzeciętne,
czuć pewną magię, którą Florence potrafi tworzyć i nie da się tego
podważyć. Drugim plusem jest wokal Flo, ale takim za pół punktu. Nuży.
Czuję, jakby robiła to czasem na siłę. Słucham dalej. Nie brzmi beztrosko, to nie to,
za co ją pokochałam. Panująca podniosłość zaczyna przygniatać mnie po
ósmym utworze. Może nie jestem wystarczająco dojrzała, chociaż wszyscy
uważają, że jednak tak? A może jednak ten album po prostu jest słaby? Na
pewno poniżej oczekiwań. Moich, ale i nie tylko. Można ją początkowo
męczyć. Zakończeniem jest "Leave My Body". Można zmuszać się i przekonywać, że jest w porządku. Ale czy
warto oszukiwać samego siebie?<br />
<br />
3+/10<br />
<br />
a.</div>super furry magazinehttp://www.blogger.com/profile/16757156496004951944noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3905436563505346203.post-90206434747498170122012-04-10T08:35:00.001-07:002012-04-10T08:35:20.972-07:00General Fiasco ~ Buildings<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.redhotvelvet.co.uk/wp-content/uploads/2e1d833d44.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://www.redhotvelvet.co.uk/wp-content/uploads/2e1d833d44.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #222222; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-bidi-font-family: Arial; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-hansi-font-family: Calibri;"> </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #222222; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-bidi-font-family: Arial; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-hansi-font-family: Calibri;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #222222; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-bidi-font-family: Arial; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-hansi-font-family: Calibri;"> Nigdy nie słyszeliście? Wyobraźcie
sobie pop-punkowo/Indie rockowy zespół z tekstami jak na debiucie Arctic
Monkeys, z manierą wokalną jak u The Kooks i akcentem z Irlandii Północnej. Już
słyszeliście. Teraz podzielcie to na 85376594679. I macie General Fiasco,
których nazwa zresztą mówi sama za siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #222222; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-bidi-font-family: Arial; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-hansi-font-family: Calibri;"> Ogólnie rzecz biorąc, nie ma zbytnio
o czym pisać. Ot, kolejny młody zespolik będący pozostałością po tym, co
zrobili The Libertines, The Strokes czy Arctic Monkeys właśnie. Ale dlaczego
akurat im udało się wybić (kontrakt płytowy, artykuły w NME, teledyski w MTV 2,
sorry, MTV Rocks)? Dlaczego, skoro chłopcy ‘na chama’ zjeżdżają muzykę z
Milburn? Dlaczego, skoro w moim liceum są co najmniej trzy o wiele lepsze
zespoły? Odpowiedź jest prosta i składa się z dwóch słów – Irlandia Północna.
Taaaa, wiem, jestem niesprawiedliwa. Może. Jednakże przeprowadźmy krótkie
rozumowanie: najlepsze zespoły tzw. Nowej Rockowej Rewolucji pochodzą w
Wielkiej Brytanii (pomijając The Strokes i White Stripes, no i The Kills,
angielskich tylko w połowie). Irlandczycy, szczególnie Ci, którzy mieszkają na
terytorium należącym do Zjednoczonego Królestwa, mają kompleks na punkcie wszystkiego,
co brytyjskie (swoją drogą, przecież Walijczycy, Anglicy i Szkoci w paszporcie
mają napisane po prostu ‘nationality: British’ , a jak to jest z mieszkańcami Ulsteru?
Wie ktoś?). A że akurat nie na tam dobrych muzyków (pomijając chłopaków z Two
Door Cinema Club), to musieli wypromować to, co się trafiło. I oprócz
rozpoczynającego album ‘We are the Foolish’ (+za szczerość i samokrytykę, hyhy)
nie ma co promować. Jeszcze ‘Dancing with Girls’ ujdzie. Poza tym jest to płyta
do jednokrotnego odsłuchu i wystawienia na Allegro.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #222222; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-bidi-font-family: Arial; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-hansi-font-family: Calibri;"> Szkoda, że zespół, który mógł zostać
swojego rodzaju wojownikiem o zjednoczenie Irlandii (niektóre teksty kojarzą
się jednoznacznie), skończy na przecenie w Empiku, obok Ich Troje i Stachurskiego.
A do IRA też by ich nie przyjęli, bo za dużo brytyjskości w ich muzyce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #222222; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-bidi-font-family: Arial; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-hansi-font-family: Calibri;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #222222;"><span style="line-height: 18px;">1+/10</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #222222;"><span style="line-height: 18px;">k.</span></span></div>super furry magazinehttp://www.blogger.com/profile/16757156496004951944noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3905436563505346203.post-32024503723289655572012-04-09T07:17:00.000-07:002012-04-09T07:52:17.839-07:00The Distillers ~ Coral Fang [2003]<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZ_3HRW46H6I36VUFGbY5Oc0wQ3J99I2YEk8aeL09p-BgDBHn7yCdC9XaYigSuaWBFGMXsXE0vJagB8ebQXuJewy1rsn1AjRX7A_m8-xlccPOruOL2tg6MOIcVqR5DnVq2zDlw88dzBgE/s400/The+distillers+-+Coral+fang+%2528front%2529.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZ_3HRW46H6I36VUFGbY5Oc0wQ3J99I2YEk8aeL09p-BgDBHn7yCdC9XaYigSuaWBFGMXsXE0vJagB8ebQXuJewy1rsn1AjRX7A_m8-xlccPOruOL2tg6MOIcVqR5DnVq2zDlw88dzBgE/s320/The+distillers+-+Coral+fang+%2528front%2529.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
The Distillers to punkowy zespół z USA, niestety mało znany
w Polsce. Publikując tę recenzję chciałabym zwrócić uwagę na tego typu zespoły,
w których dominuje żeński wokal. Takich dobrych kapel, jak ta, jest stanowczo
za mało.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Po wielu
przejściach, w związku z ciągłą „wymianą” ludzi z zespołu na innych, Brody
Dalle oraz Tony Bevilacqua (gitara),
Ryan Sinn (bas) i Andy Granelli (bębny) przejmują inicjatywę i wydają najlepszą
płytę The Distillers. Owa trzecia i zamykająca ich dyskografię płyta (zakończyli swoją
działalność w 2006 roku) powstała tuż po
rychłym rozwodzie Brody z Timem Armstrongiem (pan z Rancid). Niezależna kobieta
całą swoją energię i wszelkie emocje po stracie swojego ukochanego, umieściła w
piosenkach i… wyszło jej to znakomicie.</div>
<div class="MsoNormal">
W pierwszej, zatytułowanej,
<i>Drain The Bood</i>, zauważamy pewne
podobieństwo z początku lat 90, jak typowe grunge’owe wstawki w stylu Nirvany.
Powolna, cicha zwrotka i ostre szybkie granie w refrenie. Znajome, czyż nie? Ten
oto styl również można dostrzec w <i>For
Tonight You’re Here To Know. Dismatle Me</i> z początku jest zbyt wolne i… nieco
nudne (ot, taka przyśpiewka po piątym piwie). Jednak z czasem Dalle się rozkręca, aż do chwili
(1:42), kiedy można pokiwać głową w rytm chwytliwego riffu. <i>The Gallow is God
</i>jest również „porywające”. Typowa „pościelówa”,
czasem przerywana okrzykami „whoaaah” . <i>Tell
me something, tell me something. Will I die, will I die on the rope?</i>, czyli
<i>Die on the Rope</i> i Dalle, która bawi
się, improwizując głosem, co wydaje się bardzo ciekawym pomysłem. Utwór <i>Coral Fang</i> od razu porywa nas do tańca i
trzyma nas w ciągle tym samym szybkim tempie, aż do końca. Podczas <i>Love is Paranoid</i> trochę się uspokajamy,
i słuchamy przeciągaaaaniaaa samogłosek przez Brody. <i>Beat Your Heart Out</i>, czyli w skrócie, co się dzieje z dziewczynami,
kiedy ich dopada strzała Amora. Idealna soundtrackowa piosenka do filmu o perypetiach
młodzieży z high school. Ostatni na liście jest Death Sex. 12 minut i 17 sekund
czystego szaleństwa. Od kiedy szybka perkusja zaczyna wprowadzać słuchacza w
niesamowity riff gitarowy pana Tony’ego, a następnie ochrypły śpiew Dalle
(podziwiam ją za to, z jaką łatwością
wydobywa z siebie tak mocny głos), wiadomo, że to nie będzie „normalny”
kawałek. Przez cały utwór dźwięk gitary wije się, syczy, jak wąż, pomiędzy pojedynczymi
odgłosami perkusji. Nietypowa aranżacja może przerażać słuchacza, jak i
fascynować. Jest to jedno z najdziwniejszych i najoryginalniejszych dzieł, jakie
kiedykolwiek miałam zaszczyt usłyszeć. </div>
<div class="MsoNormal">
Reasumując,<i> Coral Fang</i> jest typowo dziewczęco –
punkową płytą dla zbuntowanej młodzieży. Po jej - nastym odsłuchaniu, dogłębnemu
przeanalizowaniu, nadal nie mogę się od niej uwolnić, a naprawdę jest co
posłuchać. Chciałabym, żeby solowy projekt Brody Dalle – Spinnerette – był równie
tak dziarski i stanowczy, jak CF.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
9/10</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i>/angie</i></div>super furry magazinehttp://www.blogger.com/profile/16757156496004951944noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3905436563505346203.post-81174100524632212662012-04-07T06:57:00.000-07:002012-04-07T07:25:15.605-07:00Nirvana ~ Nevermind<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEga79OMTeNI5bVNj6cAAlASACs2TmW5FCqKMtJL86kPPLukyWd_ll8M_sQYY-mDGxNP2KdoIzQiCMvB1solOnpWRETMoI2I0DVIVZJHKs82TP3_UF_E20sx86NZEXvQ5vNhYep84vd1GvA/s1600/Nirvana_Nevermind.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEga79OMTeNI5bVNj6cAAlASACs2TmW5FCqKMtJL86kPPLukyWd_ll8M_sQYY-mDGxNP2KdoIzQiCMvB1solOnpWRETMoI2I0DVIVZJHKs82TP3_UF_E20sx86NZEXvQ5vNhYep84vd1GvA/s320/Nirvana_Nevermind.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Nirvanę każdy zna. <br />
<br />
Chociażby z opowieści innych, tego zespołu nie da się przeoczyć. Nie tylko przez śmierć, jakże tragiczną, lidera, a dokonanie czegoś, co zmieniło muzykę- przejście grunge’u do tzw. mainstreamu. Minęło osiemnaście lat od dnia, w którym Kurt odebrał sobie życie. Z mojego sentymentu, z powstałego kultu piszę tę recenzję, jedną z wielu powstałych, biorąc pod uwagę, że płytę wydano dwadzieścia lat temu. <br />
<br />
„Nevermind”- „Nieważne”, a tak ważne w świecie muzyki rockowej. Album, dzięki któremu wiele osób zgłębiło również inne grupy z gatunku. Album poruszający, ale i nie pogardzono by nim na imprezie. Zbiorowisko ponadczasowych hitów, przykładowo otwierające „Smells Like Teen Spirit”- to dziś hymn. Utwór, którego sam Cobain nienawidził, a miliony osób pokochało. Równe pięć minut wciągających dźwięków. Zaciekawiających. Jeden z tych tekstów, który przyprawia o zastanowienie w stylu „co autor miał na myśli?”. <br />
<br />
“Come as You Are”, “Lithium”, “Polly” oraz zamykające “Something in the Way” są idealne do wieczornych rozmyślań, piękne, mimo że niepozorne. Wrażliwość na świat Kurta została obnażona.<br />
<br />
"I'm so happy <br />
Cause today I found my friends <br />
They're in my head"- czyż po spontanicznym uśmiechu nie przychodzi chwila zastanowienia? <br />
<br />
Wcześniej wspomniane”Smells Like Teen Spirit”, „Breed” „Territorial Pissings”, „Drain You”, “Lounge Act”, “Stay Away” i “On a Plain” aż buzują energią. <br />
<br />
“Nevermind”- płyta do tańca i do różańca, jak to mawiają. <br />
<br />
Ach. Żeby nie było, że zwracam uwagę jedynie na uroczego, zagubionego samobójcę. <br />
<br />
Krist Novoselic i Dave Grohl również robią wrażenie. Partie basu przeszywają całe moje ciało, nie pozwalając się wyprzeć z pamięci. Perkusja wybija rytm mojego serca… Zresztą, sam Dave z najmniej rozpoznawalnego członka Nirvany, dziś stał się ikoną, a z Foo Fighters zdobył ważną pozycję na rynku, bez zbędnych skandali, za co należy się mu chwała. Krist łapał się polityki, ale nadal zajmuje się szarpaniem strun. I wszyscy są zadowoleni.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Mnie, jako fance Nirvany, ciężko jest ocenić jakikolwiek ich twór. Wiadome, że kieruję się odczuciami, pewnych wad nie zauważam, więc wystawiam 9/10. <br />
<br />
<br />
<br />
/a.super furry magazinehttp://www.blogger.com/profile/16757156496004951944noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-3905436563505346203.post-20244833615752375582012-04-05T02:22:00.001-07:002012-04-05T02:22:17.393-07:00Miles Kane ~ Miles Kane<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://img21.otofotki.pl/obrazki/dz513_mileskane.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://img21.otofotki.pl/obrazki/dz513_mileskane.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US">‘ What do I
have to do to get You where i want You? </span>‘</div>
<div class="MsoNormal">
Pierwsze słowa z pierwszej piosenki, która była pierwszym
singlem z pierwszego solowego albumu Milesa Kane.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Te wersy + okładka płyty
przedstawiająca nam uroczego młodziaka wystarczą, aby przeciętna fanka
gitarowej muzyki z Wysp odkryła nowy podmiot do fangirlingu. Dodajmy jeszcze
to, że chociaż Miles niedawno wydał swój własny debiut, nazwanie go debiutantem
byłoby niezgodne z prawdą. Pan Kane był wcześniej gitarzystą w The Little
Flames, dowodził The Rascals i stanowił połowę tworzonego razem z Alexem
Turnerem (pisk) projektu The Last Shadow Puppets. Poza tym, Noel Gallagher
poprosił go o pomoc w nagrywaniu solowego albumu. Polecił mu nagrywanie partii
gitarowych. I w tym momencie skończmy uniesienia i zastanówmy się, kim tak
naprawdę Miles jest. Na pewno gitarzystą. Trochę wokalistą. Z całą pewnością
nie pisarzem słów do muzyki. Ano właśnie. W The Last Shadow Puppets ‘czarną
robotę’ odwalał za niego Alex Turner (mistrz w swoim fachu, najlepszy XXI wieku, i nie przyjmuję sprzeciwu), a tu
biedaczyna musiał radzić sobie sam. <span lang="EN-US">I nie licząc intrygującego ‘Kingcrawler’, zawalił sprawę (e.g. ‘the
night time is the right time’). </span>Musi być, oczywiście, przebojowo, więc
znajdziemy tu mnóstwo wszelkiego rodzaju ‘whoah’, ‘yeah’, ‘lala’. Chwytliwa
jest również warstwa muzyczna, duuuużo lepsza, niż słowna. Bo pomimo tego, że
Nowa Rewolucja zaczęła gonić swój własny ogon po ukazaniu się drugiego albumu
The Libertines, to podczas słuchania gitarowych, rytmicznych piosenek Milesa
nie ma się wrażenia wtórności. Za to ‘Rearrange’ brzmi jak wyjęte z drugiej
płyty Dirty Pretty Things, ale nie stanowi to większego problemu. Jest też tu
dużo ‘eleganckich’ utworów, czy utrzymanych w beatlesowskim klimacie ballad. </div>
<div class="MsoNormal">
Powtórzę
się po raz enty: w 1997 roku w Anglii i Walii dwa zespoły, Super Furry Animals
i Radiohead wydały dwa albumy, Radiator i OK Computer. Na tym możność
wymyślenia czegokolwiek w muzyce się skończyła.
I niech to zostanie podsumowaniem.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
6/10</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
k. </div>super furry magazinehttp://www.blogger.com/profile/16757156496004951944noreply@blogger.com12